piątek, 30 grudnia 2011

Czas na rewolucję

  W życiu każdego, kto ma w sobie choć trochę z kolekcjonera nadchodzi taki czas kiedy chciałby aby jego kolekcję zasilił obiekt trudno dostępny, jakiego nie posiada nikt inny. Mnie również dopadła tęsknota za białym krukiem. Nie zadowala mnie jednak posiadanie dla samego posiadania, szczególnie w kwestii gier planszowych. Gry są po to, aby w nie grać. Nie szukałem specjalnie pozycji, której nie posiadałby nikt inny, jednak brałem pod uwagę możliwość sprowadzenia czegoś w tym stylu.
  Ponad rok temu, przy okazji czytania o Chronicle (o tej grze będzie innym razem) wpadła mi w oko gra o niewiele mówiącym tytule RRR (Regality vs. Religion: Revolution). Gra autorstwa Seijiego Kanai (m.in. Chronicle) oraz Hayato Kisaragi. Tytuł opisywany jako szybka, prosta, nieco abstrakcyjna gra. Gra, do której na Board Game Geek przyznaje mniej niż sto osób, w dodatku trudna do zdobycia dla kogoś kto nie jeździ na Essen.
  Zanim skończę rozważania nad samozadowoleniem wynikłym ze zdobycia tej gry pomówmy chwilę o niej samej. Gra jest wydana... genialnie. W niedużym, lakierowanym pudełku dostajemy planszę, instrukcje w kilku językach oraz... kolejne pudełko skrywające 32 duże, grube żetony, których używamy w czasie gry. Plansza jest podzielona na dziewięć pól, na które będziemy zagrywać kafle. Żetony występują w trzech kolorach: czerwonym, niebieskim i szarym. Zawierają ikony określające ich specjalną zdolność oraz genialne pół-mangowe, pół-tradycyjne ilustracje autorstwa Noboru Sugiury. Instrukcja jest napisana prosto, przejrzyście i z przykładami. Zrozumienie zasad nie sprawia żadnych problemów. Zainteresowanych informuję, że na BGG jest dostępna instrukcja po polsku.

  Jak się w to gra i o co chodzi. Gra jest przewidziana dla dwóch osób. Każdy z graczy otrzymuje zestaw żetonów w jednym kolorze (dla jednego czerwony, dla drugiego niebieski). Otrzymane żetony układa się odkryte przed sobą. Następnie z neutralnych wyciągamy żeton Citizen, a następnie losujemy pięć, które również odkryte układamy obok planszy. Reszta żetonów wraca do pudełka.
  Rozpoczynający gracz otrzymuje żeton Citizen i kładzie go na dowolnym z dziewięciu pól planszy (swoją drogą Citizen to jedyny żeton bez specjalnej zdolności... i zawiera portret autora gry, taki mały smaczek i ciekawostka). Następnie gracze naprzemiennie zagrywają żetony tak długo, aż plansza nie zostanie zapełniona lub jeden z graczy nie będzie mógł dołożyć nowego żetonu (wtedy ten gracz przegrywa automatycznie). Wygrywa ten z graczy, który na koniec będzie posiadał więcej sprzymierzeńców.
  No właśnie. Żetony zagrane na planszę oprócz tego, że wprowadzają specjalne efekty, przyjmują dwa "stany". Te zwrócone twarzą w kierunku gracza są jego sprzymierzeńcami, te zwrócone w stronę przeciwnika naturalnie stają się wrogami. Używając specjalnych zdolności zagrywanych żetonów przejmujemy dla siebie sprzymierzeńców przeciwnika, zabijamy ich lub usuwamy. W swojej turze można wybrać czy zagrywamy jeden ze swoich żetonów czy jeden z neutralnych leżących obok planszy. Świetny pomysł, dzięki temu że losujemy ledwie 5 z 16, gra nabiera nieograniczonego replayability.
  A jak to działa? Bardzo przyjemnie. RRR jest grą szybką, średnio w 10-15 minut kończymy jedno starcie i od razu możemy (i chcemy) zacząć następne. Na planszy szybko robi się ciasno, w związku z czym trzeba ostrożnie zagrywać swoje żetony. Dzięki temu, że wszystkie leżą odkryte, możemy wziąć pod uwagę co zostało i tak grać, aby nie ułatwiać życia przeciwnikowi. Jest to jednoczenie tytuł lekki, w sam raz na wieczorną partyjkę przed snem lub do kawy, wstęp bądź przerywnik do cięższych tytułów. Zdolności żetonów są odpowiednio zróżnicowane. Szczególnie żetonów neutralnych, których zdolności są przy okazji mocniejsze od tych podstawowych.
  Jeden z żetonów neutralnych zawiera ponadto dodatkowy, trudny do osiągnięcia, sposób zwycięstwa. Death, ten kto na koniec gry posiada Śmierć jako sprzymierzeńca... przegrywa. Jeszcze nie udało mi się w ten sposób pokonać przeciwnika, jednak jestem pewien, że jest to możliwe.
  Wracając do tego o czym pisałem we wstępie. Nie jestem jedynym w Polsce, który posiada tę grę. Nie szkodzi. Jestem pewien, że i tak jest to tytuł dość niszowy, jednak polecam go każdemu, kto będzie miał szansę zdobyć (lub tylko zagrać) w RRR. W tej chwili to jedyna gra w mojej kolekcji, która na odwrocie pudełka ma "krzaczki". Jest satysfakcja. Jest fajna gra.



Plusy:
-pięknie wydane
-proste zasady
-szybka rozgrywka
-zróżnicowanie partii dzięki losowo dobieranym żetonom neutralnym

Minusy:
-trudno dostępna



Moja ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz