sobota, 12 listopada 2011

Myśli Nieistotne: Kuzynek

Miało być o czymś innym, ale cóż, podzielę się z wami wrażeniami z dnia dzisiejszego.
Co w nim takiego wyjątkowego? Odwiedziła mnie rodzina, w tym najmłodszy z moich kuzynów (5 lat). Chłopak poza pasją do bilardu i ping ponga którym daje upust przy każdej możliwej okazji (wymyślając coraz to nowe, przeróżne gry nawiązujące do ukochanej tematyki) upodobał sobie dwie rzeczy z mojej kolekcji. Wielką Księgę Gier Planszowych oraz Scrabble.


WKGP pewnie niektórzy z was kojarzą jeszcze np. ze szkolnych świetlic. Mój egzemplarz przetrwał próbę czasu (jedynie kostka elektroniczna nie działa). Otóż mój kuzynek lubi wymyślać nowe zasady. Teraz gra już na niemal poprawnych zasadach, jednak jeszcze jakiś czas temu ulubioną grą było takie rzucanie kostką aby, np. na planszy z wyścigiem kosmicznym, kostka zatrzymała się na odpowiedniej planecie. Zabawa z WKGP sprawia mu tak wielką radość, że jeszcze mając buty na nogach pyta czy pogramy, a w czasie rozgrywki non stop "chodzi". Nie uwierzylibyście jakie akrobacje odstawia, cały czas się śmiejąc. I mimo, iż kolejna z rzędu parta w Węże i Drabiny sama w sobie w ogóle nie sprawia mi przyjemności, to jednak cieszę się widząc radość na jego twarzy.
Inaczej jest nieco ze Scrabble. Nadal układamy wyrazy jednak na nieco innych zasadach. Początkowo każdy z nas miał za zadanie ułożyć własne imię. Kto pierwszy ten lepszy. Literki dociągane losowo z woreczka. Każdy ciągnie tak długo, aż znajdzie tę która pasuje dopiero wtedy przeciwnik może zacząć szukać swojej (pomijam że w związku z tym zawsze przegrywałem gdyż moje imię jest dłuższe ^_^ ). Obecnie zasady przewidują ułożenie trzech wybranych przed grą wyrazów. Kto je ułoży wygrywa. Litery oczywiście i tutaj losowo dociągamy z woreczka. Ahh... no i nic nie stoi na przeszkodzie aby w między czasie zacząć układać kolejne słowa. Jedynie nie można krzyżować własnych wyrazów z tymi od przeciwnika. Zasada ta oczywiście dotyczy tylko mnie, gdyż kuzynek z zamiłowaniem doczepiał się do moich.

Ale... czemu o tym piszę? Ponieważ zafascynowała mnie czysta i nieskrępowana radość z jaką dziecko przeżywa zabawę szczególnie z drugim człowiekiem. I nie potrzebuje do tego wiele. Przypomniało mi się wtedy pytanie jakie znalazłem kiedyś, gdzieś na jakimś forum "Jak można czerpać przyjemność z bezmyślnego rzucania kostkami w takim np. chińczyku"? Odpowiedź. Jak widać można. Pograj z dzieckiem, to się dowiesz.

Przy okazji jest szansa na kolejnego miłośnika gier planszowych. Grzybobranie i inne proste gry dla dzieci ma już zaliczone. Grał w Piotrusia. Niby wszystkie dzieci w to grały, ale od czegoś trzeba zacząć. Podobno chce nauczyć się grać w szachy. Zobaczymy. Jak podrośnie to pokarmię go czymś z mojej kolekcji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz